Drąg Nici wszedł do pomieszczenia. Ciężkie, drewniane drzwi zamknęły się za nim z głuchym trzaskiem, jakby odcinając go od świata zewnętrznego.
W środku panował półmrok, rozświetlany tylko przez słabą lampę zwisającą na skręconym kablu z sufitu. Światło drgało delikatnie, rzucając na ściany niepokojące cienie.
Na pierwszy rzut oka pokój wydawał się niemal opuszczony, ale szczegóły zdradzały coś więcej. Na ścianach wisiały portrety – mężczyźni i kobiety o surowych twarzach, spoglądający z góry, jakby oceniający każdego, kto odważy się wejść.
Ich oczy zdawały się podążać za Nicim, gdy ten podchodził do stołu na środku pomieszczenia.
W kącie pokoju, na starym biurku, stał komputer. Jego ekran migotał, wyświetlając obrazy, które zmieniały się co kilka sekund.
Najpierw pojawiło się zdjęcie radosnej rodziny przy wspólnym stole, potem scena samotnej kobiety na tle ciemnego lasu.
Kolejny obraz przedstawiał cienie walczących postaci, a zaraz po nim – pustą filiżankę, identyczną jak te na stole.
Migające obrazy rzucały na ściany krótkie błyski światła, które sprawiały, że twarze z portretów zdawały się poruszać.
+b
Na środku pokoju stał solidny, niski stół z ciemnego drewna, porysowany przez czas i dawne użycie. Nick podszedł bliżej, a jego spojrzenie zatrzymało się na trzech filiżankach.
Każda z nich była inna. Pierwsza, biała jak porcelana, miała napis „Wczoraj”. Druga, gliniana i chropowata, nosiła słowo „Teraz”. Trzecia, czarna i matowa, jakby pochłaniająca światło, podpisana była „Nigdy”.
— Co to za teatrzyk? — mruknął do siebie, pocierając dłonią zarośniętą szczękę.
W powietrzu unosiła się dziwna atmosfera, jakby sam czas wstrzymał oddech. Za plecami Wygi komputer wyświetlił nowe obrazy: zegar o roztrzaskanej tarczy, a potem wirującą wodę w szklance.
Nici zerknął na ekran kątem oka, ale jego uwagę przyciągały filiżanki.
Usiadł na trzeszczącym krześle, pochylił się i oparł łokcie na stole. Jego spojrzenie błądziło po filiżankach, a dłonie przesuwały się leniwie po krawędziach blatu.
+c
Portrety na ścianach zdawały się go obserwować. Nici przez chwilę wpatrywał się w jedną z kobiet na obrazie – miała poważne spojrzenie i ledwo widoczny uśmiech.
Czy to tylko jego wyobraźnia, czy naprawdę poruszyła głową?
— Już mi się przewraca w głowie… — powiedział pod nosem, odwracając wzrok z powrotem na filiżanki.
„Wczoraj” wydawało się najbardziej znajome. Biała filiżanka była chłodna i elegancka, jak relikt z innego czasu. Kiedy patrzył na jej gładką powierzchnię, widział w niej odbicie fragmentów swojej przeszłości: ludzi, których zostawił, błędów, które go ukształtowały. Ale czy warto było tam wracać?
„Teraz” pulsowało energią. Gliniana filiżanka, nierówna i prosta, była jak surowa teraźniejszość – nieidealna, ale prawdziwa. Gdy wpatrywał się w jej wnętrze, ciecz wydawała się delikatnie falować, jakby coś w środku żyło.
Z kolei „Nigdy” budziło w nim niepokój. Czarna filiżanka zdawała się pochłaniać nie tylko światło, ale i jego myśli. Gdy próbował na nią spojrzeć dłużej, czuł, jakby wciągała go w pustkę.
+d
Za plecami ekran znów zmienił obraz – teraz pokazywał rękę sięgającą po filiżankę. Nici uśmiechnął się lekko.
— Sugerujcie sobie, co chcecie, ale to ja decyduję.
Wyciągnął rękę w stronę „Wczoraj”. Dotknął jej, czując chłód porcelany, ale zaraz odsunął dłoń.
— Nie. Już za dużo razy wracałem tam, gdzie mnie nie chcieli.
Przesunął się do „Nigdy”. Chwycił filiżankę, poczuł jej niewiarygodną lekkość, ale coś w nim krzyczało, żeby ją odstawić.
— Nie dzisiaj, czarnuszko.
W końcu jego palce zacisnęły się na glinianym uchwycie „Teraz”. Filiżanka była ciężka, a napój w środku wydawał się żywy. Nici spojrzał na ekran – teraz pokazywał pusty pokój, w którym nie było już ani filiżanek, ani jego samego.
— No dobra. Co ma być, to będzie. — Przyłożył filiżankę do ust i wypił łyk.
+e
Napój był ciepły i zaskakująco wyrazisty. Smakował jak mieszanka wszystkiego: słodyczy, goryczy, a nawet piekącej ostrości. Nici poczuł, jak fala ciepła rozchodzi się po jego ciele, jakby budziło go coś, co od dawna spało.
Ściany pokoju zdawały się oddalać, obrazy na ekranie zniknęły, a portrety zatraciły swoje kształty. Świat wokół zmieniał się, ale Nici czuł się lekki, jakby wreszcie znalazł odpowiedź, choć nie był pewien, jakie było pytanie.
+f
albo tak
time.pdf