pogawędka z kanibalem

dwa4

Młody Wyga przesłuchuje Karla Denke, seryjnego mordercę, kanibala i handlarza mięsem, który powiesił się właśnie dziś – 22 grudnia 1924 roku.

21 grudnia 1924 roku. Otrzymuję zgłoszenie. Vincenz Olivier czeladnik stolarski, ubrudzony krwią, pojawia się na posterunku. Jego twarz jest blada, w oczach widzę strach.

Twierdzi, że został zaatakowany przez starszego mężczyznę – siekierą. Opowiada, że ledwo udało mu się uciec.

Opisuje sprawcę: Karl Denke, mieszkaniec Ziębic znany jako spokojny starszy pan.

Słyszałem o nim wcześniej – kojarzy się z dobrym człowiekiem, który pomaga ubogim. Nie chce się wierzyć, że mógłby być zdolny do czegoś takiego.

Przeszukanie domu Denke

Wchodzimy do domu Denke z nakazem. Już na progu czuć dziwny, metaliczny zapach. W środku panuje porządek, ale jest coś niepokojącego – beczki, haki na mięso, dziwne narzędzia.

Pierwszy makabryczny odkrycie: beczka pełna zakonserwowanego mięsa. Jeden z kolegów śledczych wymiotuje.

Potem odnajdujemy kolejne dowody – czaszki, kości, zapiski. Każdy krok ujawnia kolejne szczegóły, które sprawiają, że ciarki przechodzą po plecach.

Na biurku widzę notatki – listę imion i dat.

Przesłuchanie Karla Denke

Zasiadam naprzeciw Denke w celi przesłuchań. To niewielkie pomieszczenie, skąpo oświetlone lampą zawieszoną pod sufitem. Denke siedzi wyprostowany, ręce spoczywają spokojnie na stole.

Wygląda bardziej jak starszy nauczyciel niż morderca. W jego spojrzeniu jest spokój, jakby cała ta sytuacja w ogóle go nie dotyczyła.

Zaczynam od prostego pytania:

– “Panie Denke, co stało się z młodym mężczyzną, który wczoraj zgłosił napaść?”

Patrzy na mnie z lekkim uśmiechem.

– “Chciałem go nakarmić, pomóc. U mnie wszyscy znajdują schronienie. Ale… był niespokojny, zaatakował mnie pierwszy.”

Zaskakuje mnie ten spokój. Nie protestuje, nie zaprzecza, ale też nie zdradza emocji. Wydaje się, jakby w jego głowie wszystko było w porządku.

Pytam o beczki z mięsem znalezione w jego domu. O fragmenty ludzkich kości, czaszki, o listę imion i dat.

– “To wszystko pochodzi od ludzi, którzy zaginęli. Ilu ich było?”

Denke spuszcza wzrok na stół i delikatnie kiwa głową, jakby wspominał stare czasy.

– “Pomagałem tym, którzy byli nikim. Bezdomni, głodni. Dawałem im schronienie. Gdy umierali – ich ciała nie mogły się zmarnować.”

Ton jego głosu jest tak zwyczajny, jakby mówił o wyrzucaniu śmieci. Z każdym kolejnym pytaniem zaczynam odczuwać dziwną mieszankę gniewu i przerażenia.

– “To, co robiłeś, było potworne. Ludzi przerabiałeś na jedzenie!”
Denke unosi brew.

– “Potworne? Czy potworne jest to, że nikt się nimi nie interesował? Ja przynajmniej dałem im miejsce na tym świecie.

A ty, panie inspektorze, ilu ludzi uratowałeś?”

Nie odpowiadam. Jego słowa są jak trucizna – powolna, ale skuteczna.

Ostatnie godziny

Wieczorem Denke zostaje zamknięty w pojedynczej celi. Rozmawiam z kolegą – żaden z nas nie potrafi przestać myśleć o tym, co odkryliśmy w jego domu.

W głowie wciąż mam obraz tych beczek, zapisów, a przede wszystkim jego spokoju podczas przesłuchania.

Nad ranem dostajemy wiadomość: Denke nie żyje. Powiesił się na chusteczce do nosa.

#

Karl Denke (1860–1924)

Karl Denke, znany jako „Kanibal z Ziębic” (niem. Münsterberg), był niemieckim seryjnym mordercą, który działał na Dolnym Śląsku w pierwszej połowie XX wieku.

Urodził się 11 sierpnia 1860 roku w chłopskiej rodzinie w wiosce Oberkunzendorf (dziś Kalinowice Górne). Był jednym z pięciorga dzieci.

Sprawiał wrażenie nierozumnego. Podobnie jak Albert Einstein zaczął mówić dopiero w wieku trzech lat.

Po trudnym dzieciństwie i zerwaniu kontaktu z rodziną, Denke przeniósł się do Ziębic, gdzie mieszkał przez większość życia.

W społeczności lokalnej uchodził za spokojnego, pobożnego człowieka. Handlował wyrobami skórzanymi i pomagał biednym, co budowało jego wizerunek altruisty.

W trakcie przeszukania jego domu policja odkryła przerażające dowody, w tym ludzkie szczątki i zapiski z listą imion ofiar.

Lista zbrodni Karla Denke

Okres działalności: Denke działał od około 1903 roku do 1924 roku.

Liczba ofiar:

Na podstawie znalezionych zapisów, przypisuje mu się zamordowanie 30–40 osób.

Metody zabijania:

Ofiary były zazwyczaj atakowane siekierą lub innym ostrym narzędziem.

Denke wybierał samotnych podróżnych, bezdomnych lub osoby na marginesie społeczeństwa, które łatwo mogły „zniknąć”.

Postępowanie z ciałami:

Ciała ofiar rozczłonkowywał i przetwarzał na mięso oraz tłuszcz. W domu znaleziona też maszynę do produkcji mydła.

Mięso przechowywał w beczkach z solą lub przetwarzał na smalec, który prawdopodobnie sprzedawałKości były gotowane i usuwane, a niektóre czaszki znaleziono w jego domu

Karl Denke prowadził dokładny rejestr ofiar, w którym zapisywał ich imiona oraz daty.

Te imiona były zapisane w jego notatniku, wraz z datami, które prawdopodobnie oznaczały dni morderstw.

Większość ofiar to osoby samotne, bezdomne lub robotnicy sezonowi, których nazwiska nie zostały nigdy dokładnie zweryfikowane.

Szczegóły znalezionych szczątków w domu Denkego

Podczas przeszukania domu Denkego w grudniu 1924 roku policja odkryła:

Ludzkie mięso:

Około 15 kg zakonserwowanego ludzkiego mięsa w beczkach.

Mięso było zasolone lub marynowane, prawdopodobnie w celu przechowywania i spożycia.

Kości:

Znaleziono około 300 fragmentów kości ludzkich.

Niektóre były gotowane, co sugeruje, że Denke usuwał tkanki w celu pozbycia się resztek.

Kości niektórych ofiar były pocięte na kawałki, aby łatwiej je było ukryć.

Czaszki:

Policja znalazła kilka czaszek, które Denke prawdopodobnie trzymał jako trofea.

Zęby:

Kolekcję 420 ludzkich zębów.

Narzędzia:

Siekiera, noże, piły oraz inne narzędzia używane do ćwiartowania ciał.

Przedmioty osobiste:

Odnaleziono ubrania, dokumenty i rzeczy osobiste ofiar.