ŚRODKOWA POLSKA. W minioną niedzielę w spokojnej parafii w środkowej Polsce doszło do wydarzenia, które zszokowało wiernych i wstrząsnęło filarami kościoła — zarówno w sensie metaforycznym, jak i dosłownym, bo emocje osiągnęły tu poziom, przy którym nawet witraże zaczęły podejrzanie drżeć.
Podczas mszy świętej, która do tego momentu przebiegała zgodnie z liturgicznym planem, nadszedł moment rozdawania komunii. Roman Giertych, znany adwokat i były polityk, spokojnie ustawił się w kolejce po Ciało Chrystusa, jednak gdy podszedł do księdza, sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Duchowny spojrzał na niego wzrokiem, który według świadków można by nazwać “grzmotem moralnej dezaprobaty”.
— “Nie dam panu komunii” — ogłosił ksiądz, wyciągając przy tym rękę w geście, który przypominał równoczesne błogosławieństwo i ostrzeżenie. W kościele zapanowała cisza tak głęboka, że podobno słychać było, jak hostie w puszce delikatnie brzęczą od wibracji.
Relacje świadków: “Napięcie jak w serialu!”
— “Myślałam, że to jakiś performance!” — wyznała pani Halina, która od lat zajmuje to samo miejsce w trzeciej ławce. — “Ksiądz zawsze ma kazania z przesłaniem, ale tego się nie spodziewałam! Mój mąż mówił, że to jakiś teatr, ale ja uważam, że Duch Święty miał w tym swój udział!”
Pan Zdzisław, który stał bezpośrednio za Giertychem w kolejce, dodał: — “Miałem wtedy w ręku modlitewnik i nie wiedziałem, czy się modlić, czy już czytać jakąś ekskomunikę na wypadek, gdyby sytuacja eskalowała.”
Jak się okazało, eskalacja faktycznie nastąpiła. Giertych, z widocznym zaskoczeniem na twarzy, próbował uzyskać wyjaśnienie. — “Dlaczego, księże?” — zapytał, na co kapłan, zachowując pełną powagę, odparł: — “Jest pan w stanie niegodnym.” To zdanie wywołało takie poruszenie, że nawet ministranci, stojący z dzwonkami, zapomnieli o swoim zadaniu, przez co gong na zakończenie liturgii zabrzmiał o całe półtorej minuty za późno.
“Szerszy kontekst duchowej batalii”
Sprawa natychmiast trafiła na usta wszystkich parafian. Jedni uważają, że decyzja księdza była słuszna. Inni twierdzą, że “odmawiać komunii to jak nie nalać wódki na weselu — coś tu nie gra.” Znaleźli się także ci, którzy dostrzegli w tym wszystkim pewien wymiar duchowego pojedynku.
— “To był jak mecz szachowy!” — ocenia młody Jakub, lokalny pasjonat teologii i gier strategicznych. — “Ksiądz miał w zanadrzu gambit eucharystyczny, ale Giertych w odpowiedzi postawił pytanie, które zabrzmiało jak ruch hetmanem!”
Na razie nie wiadomo, jak sprawa się zakończy. Niektórzy parafianie mówią o potrzebie mediacji, być może nawet ze strony nuncjusza apostolskiego. Ksiądz, zapytany przez nas o powody swojej decyzji, odpowiedział enigmatycznie: — “Sumienie jest kompasem, a nie GPS-em. Pan Bóg wie, dlaczego.”
Roman Giertych opuścił kościół zaraz po zajściu, ale podobno, zanim przekroczył próg, mruknął coś pod nosem, co przypominało: — “I tak to Bóg rozstrzygnie.” Czyżby zapowiedź dalszego ciągu tej teologicznej epopei?
Jedno jest pewne — w tej parafii już nic nie będzie takie samo.