Tylko Dziki Wół mógł zostać prezydentem Polski. Więc tak się stało.
Dziki Wół, charyzmatyczny wódz plemienia Totó, przeszedł drogę, która zdumiewa świat.
Jego historia, pełna przygód i wyzwań, rozpoczęła się w rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Południowej, a zakończyła się triumfem na najwyższym urzędzie w Polsce. Jak udało mu się dokonać tak niezwykłej przemiany?
Ucieczka z rezerwatu
Rezerwat Pine Ridge, znany z trudnych warunków życia, jest jednym z ponad 300 rezerwatów nadal działających w USA.
Dziki Wół, niestrudzony lider Totó, poczuł, że ograniczenia narzucane przez władze uniemożliwiają rozwój jego ludu. Zdecydował się na odważny krok: ucieczkę.
Przez Alaskę przedostał się do Rosji. Użył tamtejszych przejść granicznych zlokalizowanych na Cieśninie Beringa, korzystając z lodowych mostów, które zimą łączą Amerykę Północną z Azją.
Kolej transsyberyjska: od Władywostoku do granicy Białorusi
Po dotarciu do Rosji Dziki Wół wyruszył Koleją Transsyberyjską, najdłuższą linią kolejową na świecie.
Jego podróż rozpoczęła się w Władywostoku, a każda stacja była nowym rozdziałem jego przygody: przez przepiękne miasta; Chabarowsk, Ułan Ude, Irkuck, Nowosybirsk (zwłaszcza), Jekaterynburg do Moskwy.
Świecidełka
Dziki Wół podróżował, dzieląc się opowieściami z plemienia Totó, co zyskało mu sympatię współpasażerów. W zamian dostawał wódkę, śledzie lub ogórki i poklepywanie po plecach.
Gadka szmatka – cieszył się przyszły Prezydent Rzeczypospolitej, będąc dumny z zemsty. Rolę się wszak odwróciły – teraz czerwonoskóry sprzedawał białym świecidełka.
Dlatego w Moskwie podjął decyzję o kontynuacji podróży na zachód, docierając w końcu na granicę Białorusi z Polską.
Wsparcie wolontariuszy
Przekroczenie granicy z Białorusią było nie lada wyzwaniem. Dziki Wół trafił na pilnie strzeżoną zaporę.
Wolontariusze z międzynarodowej organizacji humanitarnej przygotowali dla niego sprzęt wspinaczkowy oraz stworzyli system maskowania, który pozwolił mu pokonać przeszkodę niezauważonym.
Przebrany za tutejszego ze wsi Warszawa, w nocy pokonał zasieki i cicho przedostał się przez strzeżony teren, co pozwoliło mu wejść na polską ziemię.
Na miejscu został powitany przez lokalne grupy wspierające uchodźców chlebem, solą i wegetariańską pizzą.
Dziki Wół w Bobowej
Wolatriusz polecili mu osiedlenie w Bobowej gdzie mógłby łatwo ukryć się w tłumie autochtonów. Dobrze poradzili.
Bobowa, choć brak jej rozmachu Nowosybirska, słynie z lokalnych tradycji koronkarstwa.
Jest to także historyczne miejsce życia i działalności cadyka Salomona ben Natana Halberstama, który rozsławił miasteczko w kręgach chasydzkich jako centrum duchowe i miejsce kultu.
Święty taniec
W tradycji chasydzkiej, podobnie jak u plemienia Totó, taniec podczas nabożeństw ma szczególne znaczenie.
Wyraża on radość duchową i pozwala wiernym zbliżyć się do Boga poprzez łączenie ruchu ciała z modlitwą.
Dziki Wół odnalazł tu dobry klimat, który kontrastował z chaosem wielkiego miasta, oraz wspólnotę, która szybko przyjęła go z otwartymi ramionami.
Cudowny uzdrowiciel
W Bobowej Dziki Wół otworzył praktykę szamańską. (Przy okazji stację telewizyjną, radiową i dobry tygodnik.)
Jego metody, bazujące na tradycyjnej medycynie plemienia Totó, połączonych doświadczeniem tutejszych grzybiarzy, okazały się niezwykle skuteczne w leczeniu schorzeń, które medycyna zachodnia uznawała za nieuleczalne.
Wśród nich znajdowały się m.in. nowotwory w zaawansowanym stadium, choroby autoimmunologiczne, takie jak toczeń, oraz rzadkie choroby neurologiczne, jak stwardnienie zanikowe boczne (ALS).
Wieści o jego umiejętnościach szybko rozeszły się po całym kraju, a jego popularność rosła w radosnym tempie.
Prezydent 2025
W maju 2025 roku Dziki Wół, z wdzięczności za to, że jest taki jaki jest, został wybrany na prezydenta Polski.
Brawurowa kampania, oparta na jego przysłowiowej pracowitości podczas której odwiedził nie tylko wszystkie najważniejsze polskie media:
redakcje gazetek dla dyskontów, studia telewizyjnych przesłuchań, poprawiające widzenie izby radiowe, zakrystie celebrytów, hotelowe sale bankietowe, farmy sieciowych emocji, akademie śniadaniowe, pogotowia z dyżurnymi autorytetami, korytarze szpitalne, krużganki zakonne – ale przede wszystkim –
– wszelkie powiaty, gminy, sołectwa, ogródki działkowe, orliki, wieże widokowe, dziurawe mosty, zalane place, wyrwane korzenie, ocalałe remizy, świetlice pozaszkolne, piekarnie, warsztaty samochodowe, garncarskie, szklarskie, jarmarki, kantory, skupy bydła, ciucholandy, budki z pamiątkami, wiaty przystanków, domy spokojnej starości, ślubowania pierwszoklasistów, licea dla dorosłych, suszarnie owoców, uniwersytety trzeciego wieku, telefoniczne kluby dyskusyjne, sypialnie trenerów osobowości, walne narady joginów, pokojowe posiedzenia kibiców piłkarskich, magazyny wiatrowej energii, opustoszałe sztolnie nienawiści, kluby anonimowych sceptyków, siłownie dobrych myśli, sortownie szlachetnych paczek, szatnie orkiestr dętych, balkony operowe, pracownie hafciarskie, wybiegi ostatniej szansy, toalety na dworcach, małpie gaje za torami –
– z uśmiechem –
– rozdając kawę, ściskając ręce, racząc słowem, zezwalając na selfie, błogosławiąc, na odchodne zdradzając zwycięskie numery w następnym losowaniu lotto –
nie była na nic potrzebna.